Na pierwsze szczepienie stawiła się w Międzyrzeczu setka nauczycieli. Nie wszystkich ukłuto…

W minioną sobotę w szpitalu w Międzyrzeczu na szczepienie stawiło się stu pedagogów. Był wśród nich Radosław Matyjaszczyk. Po wstępnym badaniu przeszedł do gabinetu, gdzie czekał już lekarz, Wojciech Sokół, wraz z przeprowadzającą szczepienie, a zarazem koordynująca akcję pielęgniarką naczelną szpitala Joanną Puchan. Podczas wywiadu pan Mirosław okazał się zdrów jak ryba, nie było żadnych przeciwwskazań, aby szczepienie przeprowadzić. I po chwili już nauczyciel zasiadał na krześle, gdzie został przez pielęgniarkę zaszczepiony. Cała ,,operacja’’, od momentu wejścia do opuszczenia gabinetu trwała kilka minut.

Nie wszystkim jednak nauczycielom, którzy w sobotę pojawili się w międzyrzeckiej lecznicy, dane było się zaszczepić. Pani Anna, nauczycielka z SP-1, choć pozytywnie przeszła przez badania wstępne, podczas wywiadu z lekarzem przyznała szczerze, że w ostatnich tygodniach przechodziła infekcję. Do szczepienia nie doszło. Nauczycielce wyznaczono nowy termin.

Już po wyjściu pacjentki doktor Wojciech Sokół chwalił postawę pani Anny, podkreślał, że jest bardzo ważną kwestią, aby podczas wywiadu lekarskiego szczerze powiedzieć jak się czujemy, czy ostatnio chorowaliśmy, jak się ogólnie czujemy. – To jest w interesie pacjenta, bo nie chodzi tylko o to, aby szybciutko się zaszczepić, ale żeby to było skuteczne i bez problemów – mówi lekarz.

Szczepienie to rodzaj przechorowania
Jak tłumaczy ceniona na Ziemi Międzyrzeckiej specjalistka od chorób wewnętrznych, doktor Kazimiera Odziomek, szczepienie to pewien rodzaj przechorowania. – Nie jest wskazane aplikowanie szczepionki w sytuacji, kiedy nasz organizm jest osłabiony, czyli zaraz po albo w trakcie choroby – mówi doktor Odziomek. – Po prostu, jeżeli źle się czujemy, albo jesteśmy po chorobie, to nie szczepmy się. Odłóżmy to na pewien czas.