Międzyrzecz: ruszył remont ul. Chopina. Cała droga będzie jak nowa, jednak drzew nikt nie ruszy! [GALERIA, WIDEO]

Ul. Chopina ma zaledwie 300 metrów. Jednak dla Międzyrzecza to jedna z ważniejszych ulic. Dlaczego? Bo to jeden z dwóch przejazdów z zachodniej do wschodniej części miasta. Dlatego jego całkowite zamknięcie jest dla kierowców utrapieniem. A droga jest w obu kierunkach zamknięta od poniedziałku. Wielkie blokady i zakazy stoją i od strony ul. Wojska Polskiego, i od ul. Mieszka I.

Piesi też poczują różnicę
- Czy to utrudnienie, niedogodność? Na pewno. Ale ta ulica wołała o remont. I przyda się on nie tylko kierowcom. Także nam, pieszym. Kałuże po deszczach robiły się tutaj takie, że pół chodnika samochody ochlapywały – mówi repotrterowi Jolanta Zaworska, którą spotykamy podczas rowerowej przejażdżki. Drogę skraca sobie właśnie jadąc remontowaną ulicą. Nikomu jednak nie przeszkadza, bo w czwartkowy poranek nie ma tu żadnego fachowca. Nie można jednak powiedzieć, że remont się ślimaczy. O nie. Już zerwano cały asfalt, widać, że zaraz będzie regulowane pobocze.
Michał Kubik ze starostwa powiatowego dodaje, że poza nową nawierzchnią będzie też wykonane brakujące odwodnienie, regulacja krawężników oraz zamontowane i wymalowane zostanie nowe oznakowanie przy skrzyżowaniach.

Żadnej wycinki nie będzie
Mieszkańcy mieli obawy, czy przy okazji roboty za 1,3 mln zł drogowcy nie zetną pięknych drzew, które rosną wzdłuż jezdni i dają wspaniały cień. Uspokajamy więc: żadnej wycinki nie będzie. Na pewno jednak będzie jeszcze sporo trudnych chwil i nerwów, bo ul. Chopina ma być zamknięta aż do końca października. Dlatego w godzinach szczytu musicie uzbroić się w cierpliwość i kierować się ulicami: Wojska Polskiego, Młyńską oraz Mieszka I.

To już remontowy maraton
Jeszcze więcej cierpliwości muszą mieć kierowcy, którzy jeżdżą na trasie Międzyrzecz - Pieski (to droga woj. nr 137). Tam jezdnia rozkopana jest w kilku miejscach, są zwężenia, utrudnienia, tymczasowa sygnalizacja świetlna. Jak informuje Jarosław Falkowski, wicedyrektor departamentu infrastruktury i komunikacji Urzędu Marszałkowskiego, prace za ponad 12 mln zł rozpoczęły się w 2018 r. i potrwają do… lutego 2020 r. Dla mieszkańców to udręka. Zamiast kilkunastu minut, czasami podróż trwa kilkadziesiąt. Pani Agnieszka tak pisze nam o prowadzonych pracach: - Bardzo dobrze, że odcinek jest remontowany. Szkoda, że tyle fragmentów jest rozebranych, a zawsze tylko na jednym pracuje ekipa. Strasznie się to dłuży.

Jednak urzędnicy, zapytani przez GL, czy takie tempo prac nie jest zagrożeniem dla terminowego wykonania inwestycji odpowiadają, że „nie ma na dzień dzisiejszy zagrożenia niedotrzymania terminu umownego”.
Czytelnicy mają jednak nadzieję, że w takim razie drogowcy przynajmniej połatają wyrwy i dziury, których nie ma jak ominąć, bo znajdują się w pasach jezdni, którymi wyznaczono tymczasowy przejazd. Bo nikt nie chce niszczyć tam zawieszenia aż do lutego...