Na początek bardzo dobra wiadomość, wójt już miewa się dobrze. Chociaż jeszcze kilka dni temu silnie gorączkował. Dziś to już przeszłość. Temperatura spadła, a ogólny stan zdrowia samorządowca jest już dobry. Pozostaje kwestia, gdzie się zaraził? Za to przebieg choroby jest raczej łagodny. - Dzwoniący do mnie mieszkańcy, przyjaciele i znajomi pytają, czy to przypadkiem nie przez to moje morsowanie – mówi wójt. – Na ostatnim miejscu postawiłbym na morsowanie, bo to uodparnia.
Przeczytaj także:
Jezioro w Lubikowie: po co zimą na plaży stawiać przebieralnię?! Dla morsów!
To przez morsowanie? Na pewno nie!
Jak tłumaczy samorządowiec, ostatni raz morsował w połowie stycznia. Czyli dawno. Co zresztą odnotowaliśmy na naszych łamach. Później już nie. - Przyczyna zachorowania tkwi raczej w charakterze pracy, gdzie nieuniknione są bliskie kontakty z ludźmi – tłumaczy Kucharyk. – Jak dojdę do formy, to z pewnością do morsowania wrócę.
Jak dodaje wójt Przytocznej, w przyszłym tygodniu wraca do urzędu. Kiedy wróci do roli morsa nie wiadomo. No ale zawsze może wystąpić w którymś z innych wcieleń, bo oryginalnych pomysłów mu nie brakuje.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?