Jak twierdzą mieszkańcy ul. Piastowskiej, płomienie buchały od balkonu na pierwszym piętrze, aż po sam szczyt bloku. – Nie wiemy dokładnie o której wybuchł pożar, ale zgłoszenie dostaliśmy o 1.45 – mówi dowódca akcji J. Ratkiewicz. – A pożar na pewno wybuchł dużo wcześniej.
Wiadomo to stąd, że kiedy strażacy dotarli na miejsce płomienie buchały już drzwiami balkonowymi mieszkania na pierwszej kondygnacji. – To był koszmarny widok, kiedy jęzory ognia i kłęby dymu biły w górę. – mówią mieszkanki sąsiedniego bloku. – Mieszkańcom klatki udało się wyjść na zewnątrz.
Jak podkreślają strażacy, istniało duże zagrożenie, że pożar przeniesie się na wyższe kondygnacje.
Przeczytaj także:
Czasami wystarczy haust dymu
Podczas akcji w mieszkaniu na pierwszym piętrze strażacy znaleźli zwłoki 67-letniej kobiety. Ciało znaleziono w pobliżu drzwi, co może świadczyć, że kobieta próbowała się ratować. Nie zdołała. Uratował się natomiast nieco od niej starszy mąż kobiety. Zdołał wydostać się na zewnątrz. Co się stało, że 67-latka nie dotarła do klatki schodowej nie dowiemy się już nigdy. Jak twierdzą strażacy, wystarczy czasami haust dymu, aby stracić przytomność w zadymionym pomieszczeniu.
Zobacz:
Dramat na czwartym piętrze
Tymczasem na czwartym piętrze rozgrywał się równolegle inny dramat. W mieszkaniu znajdowała się trzyosobowa rodzina oraz pies. Kiedy zwierzak od czadu zasłabł, właściciel na własnych rękach wynosił owczarka niemieckiego z czwartego piętra.
Ze zrozumiałych względów, niosąc owczarka nie mógł zamknąć drzwi. W mieszkaniu pozostała żona mężczyzny oraz nastoletni syn. Zdradziecki dym natychmiast wdarł się do wnętrza. - Kiedy strażacy dotarli do lokalu kobieta leżała na łóżku, a młody człowiek stał przy oknie – mówi dowódca akcji.
Nieprzytomną kobietę zawieziono do szpitala. Wkrótce znaleźli się tam pozostali domownicy.
Przeczytaj:
Owczarek nie przeżył
Okopconą klatką schodową wspinamy się w czwartkowe przedpołudnie na czwarte piętro bloku gdzie doszło do dramatu. A tam na drzwiach czytamy ,,Tu mieszka owczarek niemiecki z rodziną’’ i serca.
Niestety, jak informują strażacy, owczarek w wyniku zaczadzenia zmarł.
- Dla pana Adama i rodziny to olbrzymi dramat, bo traktowali tego psa naprawdę jak członka rodziny – twierdzą sąsiadki.
Przyczyny tragedii ustala policja pod nadzorem prokuratury. - Biegły był już na miejscu dramatu, teraz czekamy na jego ekspertyzę - mówi Mateusz Maksimczyk rzecznik międzyrzeckiej policji.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?