Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tragedia w Międzyrzeczu. W pożarze zginęła kobieta. Troje mieszkańców w szpitalu. Pożaru nie przeżył też pies [NOWE FAKTY]

Dariusz Dutkiewicz
Dariusz Dutkiewicz
Koszmarny widok pionu na którym doszło do pożaru.
Koszmarny widok pionu na którym doszło do pożaru. OSP Bukowiec/Dariusz Dutkiewicz
Pożar wybuchł dziś (7 października) w nocy w mieszkaniu na pierwszym piętrze bloku na ul. Piastowskiej. W lokalu znajdowały się dwie osoby. – Mężczyźnie udało się z mieszkania wydostać, natomiast 68-letniej kobiecie nie – mówi mł. brygadier Jerzy Ratkiewicz, dowódca JRG w Międzyrzeczu.

Jak twierdzą mieszkańcy ul. Piastowskiej, płomienie buchały od balkonu na pierwszym piętrze, aż po sam szczyt bloku. – Nie wiemy dokładnie o której wybuchł pożar, ale zgłoszenie dostaliśmy o 1.45 – mówi dowódca akcji J. Ratkiewicz. – A pożar na pewno wybuchł dużo wcześniej.
Wiadomo to stąd, że kiedy strażacy dotarli na miejsce płomienie buchały już drzwiami balkonowymi mieszkania na pierwszej kondygnacji. – To był koszmarny widok, kiedy jęzory ognia i kłęby dymu biły w górę. – mówią mieszkanki sąsiedniego bloku. – Mieszkańcom klatki udało się wyjść na zewnątrz.
Jak podkreślają strażacy, istniało duże zagrożenie, że pożar przeniesie się na wyższe kondygnacje.

Przeczytaj także:

Czasami wystarczy haust dymu

Podczas akcji w mieszkaniu na pierwszym piętrze strażacy znaleźli zwłoki 67-letniej kobiety. Ciało znaleziono w pobliżu drzwi, co może świadczyć, że kobieta próbowała się ratować. Nie zdołała. Uratował się natomiast nieco od niej starszy mąż kobiety. Zdołał wydostać się na zewnątrz. Co się stało, że 67-latka nie dotarła do klatki schodowej nie dowiemy się już nigdy. Jak twierdzą strażacy, wystarczy czasami haust dymu, aby stracić przytomność w zadymionym pomieszczeniu.

Zobacz:

Dramat na czwartym piętrze

Tymczasem na czwartym piętrze rozgrywał się równolegle inny dramat. W mieszkaniu znajdowała się trzyosobowa rodzina oraz pies. Kiedy zwierzak od czadu zasłabł, właściciel na własnych rękach wynosił owczarka niemieckiego z czwartego piętra.
Ze zrozumiałych względów, niosąc owczarka nie mógł zamknąć drzwi. W mieszkaniu pozostała żona mężczyzny oraz nastoletni syn. Zdradziecki dym natychmiast wdarł się do wnętrza. - Kiedy strażacy dotarli do lokalu kobieta leżała na łóżku, a młody człowiek stał przy oknie – mówi dowódca akcji.
Nieprzytomną kobietę zawieziono do szpitala. Wkrótce znaleźli się tam pozostali domownicy.

Przeczytaj:

Owczarek nie przeżył

Okopconą klatką schodową wspinamy się w czwartkowe przedpołudnie na czwarte piętro bloku gdzie doszło do dramatu. A tam na drzwiach czytamy ,,Tu mieszka owczarek niemiecki z rodziną’’ i serca.
Niestety, jak informują strażacy, owczarek w wyniku zaczadzenia zmarł.
- Dla pana Adama i rodziny to olbrzymi dramat, bo traktowali tego psa naprawdę jak członka rodziny – twierdzą sąsiadki.
Przyczyny tragedii ustala policja pod nadzorem prokuratury. - Biegły był już na miejscu dramatu, teraz czekamy na jego ekspertyzę - mówi Mateusz Maksimczyk rzecznik międzyrzeckiej policji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na miedzyrzecz.naszemiasto.pl Nasze Miasto