Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Toast w białym fartuchu

Danuta PAWLICKA
W poznańskiej Klinice Neonatologii tylko podczas jednego sylwestrowego dyżuru dr Bogumiły Stoińskiej urodziły się trzy pary bliźniąt. Czy jej dzisiejsze, kolejne dyżurowanie będzie ...

W poznańskiej Klinice Neonatologii tylko podczas jednego sylwestrowego dyżuru dr Bogumiły Stoińskiej urodziły się trzy pary bliźniąt.

Czy jej dzisiejsze, kolejne dyżurowanie będzie mniej dramatyczne?

Tamten sylwestrowy dyżur dr Bogumiły Stoińskiej przeszedł już do historii. Również prof. Janusz Gadzinowski, kierownik poznańskiej Kliniki Neonatologii uznał, że nikt już chyba nie powtórzy ,,rekordu’’ podwójnych narodzin: - Dyżury sylwestrowe i noworoczne nie wyróżniają się czymś szczególnym, jednak przypadek, gdy rodzą się aż trzy pary bliźniąt jeszcze się nie powtórzył - powiedział poznański neonatolog, mając na myśli mroźny pamiętny sylwester roku 1996.

Zaczęło się w Jarocinie

- Lekarz nie rozpacza, że ma dyżur w taki dzień, jak święta, czy sylwestra. Dla mnie też był to normalny dzień pracy w klinice. Nie był ani ostatnim sylwestrem spędzonym przy inkubatorze, ani pierwszym - mówi dr Bogumiła Stoińska z Kliniki Neonatologii w Poznaniu.
Tamtego dnia pani doktor przyszła do kliniki o godz. 18. Rodzina wiedziała, że nie wróci przed Nowym Rokiem. Przy sobie miała komórkę: - Nie rozstawałam się z nią, był to poczciwy aparat, jaki dostałam na samym początku wchodzenia na polski rynek telefonii komórkowej.
Poznańska klinika wcześniaków właśnie wzbogaciła się w pierwszą karetkę przystosowaną do przewozu noworodków przedwcześnie urodzonych. Był to efekt charytatywnego koncertu, jaki zorganizowała Elżbieta Smorawińska (prof. Janusz Gadzinowski do dzisiaj wspomina, jak na tydzień stracił słuch, bo siedział na stadionie przy głośnikiem). Lekarze i pielęgniarki bardzo się cieszyli z nowego nabytku, z jakim zaczynali pracować: - Wcześniej nie było możliwości, aby transportować w inkubatorze. W sylwestra roku 1996 odczułam to dobrodziejstwo, bo zima była ostra, a dzieci potrzebowały naszej pomocy.
Tegoroczny sylwester z dodatnimi temperaturami wobec tamtego mroźnego wieczoru i nocy nawet się nie umywa. Na drogach i polach leżał śnieg. Pierwsze wezwanie pomocy nadeszło z Jarocina oddalonego od Poznania prawie o 70 km. Podjechała nowa karetka (mercedes), która pachniała jeszcze fabryką. Drogi były puste. Prawie żadnych aut. Kierowca ,,grzał’’ silnik, ile mógł. W Jarocinie czekała przerażona matka: - Mówiła, że rano była u lekarza, który niczego nie podejrzewał. Wróciła uspokojona do domu, wiedząc, że Nowy Rok powita w domu. Tymczasem sytuacja nagle się odmieniła.

Poród nastąpił przedwcześnie. Dzieci przyszły na świat z posocznicą. Należało działać szybko. Karetka była dla nich wybawieniem. Jednak można było zabrać tylko jedno dzieciątko, bo w wyposażeniu tego wcześniaczego pogotowia znajduje się tylko jeden inkubator. Po przywiezieniu jednego wcześniaka do Poznania, doktor Stoińska wyjechała więc ponownie po drugie dziecko. Na miejscu musiała jeszcze uspokajać zdezorientowaną i histeryzującą mamę, która bała się, że straci swoje dzieci.

Dwa w jednym

Na dobrą sprawę już po jednej podwójnej marszrucie do Jarocina można by zakończyć dyżur. Dochodziła właśnie północ. Wszyscy dyskutowali jeszcze jarociński przypadek. Dzieciaczki natychmiast znalazły się na intensywnej terapii i nie było powodu, aby mówić o zagrożeniu dla ich życia. Ktoś otworzył szampana. Nalano kieliszki. Zaczęto składać sobie życzenia. Doktor Stoińska pomyślała, że za chwilę zadzwoni do domu. Rodzina czeka na jej telefon. I właśnie w takim momencie telefon wezwał ją do Gostynia. Dopiero na miejscu zobaczyła, że na świat przyszły także bliźniaczki. Wcześniaki były wyjątkowo małe. Ich waga pozwalała je ,,zapakować’’ do wspólnego inkubatora. Przytulone do siebie niczym w maminym brzuchu jechały na sygnale do poznańskiej kliniki.

Na tym bynajmniej pamiętny ,,wysyp’’ bliźniaków się nie zakończył. Jeszcze raz, po raz trzeci w gwiaździstą sylwestrowo-noworoczną noc wyjechała karetka z inkubatorem, a obok niego dr Bogumiała Stoińska. Tym razem adresatem była mieszkanka małej, wielkopolskiej wioski. Bliźnięta były znacznie większe od tych urodzonych w Gostyniu i nie można ich było przetransportować za jednym razem. Karetka z inkubatorem jeszcze więc raz przemierzyła tę samą trasę: - Praktycznie nie wychodziłam z karetki, żeby pozwozić dzieci. W przerwie między jednym a drugim wyjazdem zdążyłam tylko w klinice powitać Nowy Rok.
Kiedy balowicze wracali z balonikami do domów, pani doktor też wracała do domu. Była nie mniej zmęczona od tych, którzy balowali całą noc i nieustannie wznosili toasty.

Jak będzie dzisiaj?

- Czasami jest absolutna cisza na dyżurze, ale czy tak będzie dzisiaj - zastanawia się dr Bogumiła Stoińska, która dyżurowała również w ubiegłoroczną, bardzo spokojną noc sylwestrową. Poznański ośrodek jest jedynym w regionie tak dobrze wyposażonym i przygotowanym do ratowania wcześniaków. Co się dzieje, że akurat w sylwestra rodzi się tylko wcześniaków? Kobiety w ciąży biorą na siebie zbyt wiele obowiązków, a potem nie nadążają, przeżywają stresy... Tak sądzi poznańska neonatolog, która interweniuje tylko wtedy, gdy nowo narodzony wymaga lekarskiej pomocy. Najczęściej dzieje się to wtedy, gdy maleństwo za wcześnie wyrwie się na ten świat.
Każdy dyżur to niewiadoma. Doktor Stoińska opuści dzisiaj klinikę późnym popołudniem, zabierając ze sobą, jak zwykle, komórkę. Z nią u boku i z mężem, który jest lekarzem położnikiem pójdą na skromne spotkanie do przyjaciół na os. Różany Potok w Poznaniu: - W klinice spędzałam Wigilię, święta Bożego Narodzenia i każdy następny dzień aż do dzisiejszego sylwestra. Jestem w zbyt dużym stresie, aby myśleć o balu.

Jest jeszcze jedna przeszkoda - komórka, która bezpośrednio połączy panią doktor z kliniką. Dyżur pod telefonem zwalnia z fizycznej obecności non stop, ale nie zwalnia od pełnej gotowości w każdej chwili.

Regionalny ośrodek

Rola Kliniki Neonatologii AM w Poznaniu jako wiodącego ośrodka regionalnego wzrosła w roku 1995, gdy wprowadzono trójpoziomowy system opieki medycznej. Teraz, gdy urodzi się wcześniak na terenie Wielkopolski, najprawdopodobniej trafi do Poznania na ul. Jackowskiego. Tylko tutaj np. leczy się nadciśnienie tlenkiem azotu i tylko tutaj lekarze mają do dyspozycji przenośne rentgeny i najnowocześniejsze monitory i respiratory.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto