Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tatusiu, nie możesz się poddać! Tak bardzo Cię potrzebuję- prosi syn Daniela Świerczyńskiego, który po wypadku walczy o powrót do zdrowia

Małgorzata Fudali Hakman
Małgorzata Fudali Hakman
Daniel Świerczyński z synem
Daniel Świerczyński z synem Archiwum prywatne
Od wypadku, pochodzącego z Żar, obecnie mieszkańca Zielonej Góry, Daniela Świerczyńskiego minął ponad rok. W ułamku sekundy życie młodego, pełnego życia człowieka oraz jego rodziny, przewróciło się do góry nogami.

Dzień, który wszystko zmienił

17 sierpnia Daniel był w pracy. Dostał zlecenie w jednym z domów na zamontowanie silników przy roletach. Praca powoli dobiegała końca, a on wykonywał ostatnie czynności. Złapał się parapetu zewnętrznego. A tam, nie wiadomo skąd, był prąd. Na szczęście nie spadł z drabiny, na której stał, bo pewnie byłoby jeszcze gorzej. Nikt do tej pory nie wie, jak doszło do tego wypadku, bo prądu nie powinno tam być.

Tato, czy ty jeszcze do mnie wrócisz?- pyta syn Daniela Świerczyńskiego, który uległ ciężkiemu wypadkowi

-Już zawsze będę wspominać, jako dzień, który zamienił nasze życie w istny koszmar. To wtedy mój mąż-Daniel został porażony prądem. Wtedy bardzo bałam się, że go stracę, bałam się, że nasz syn już nigdy nie zobaczy swojego taty. Tak naprawdę te lęki towarzyszą mi każdego dnia, całymi tygodniami, a już teraz nawet miesiącami-opowiada Monika Kaszubska, żona Daniela.-Od tamtego momentu Daniel przebywał w śpiączce. Teraz jest przytomny, ale nieświadomy, bez kontaktu. Nie wiem, ile rozumie z tego, co się wokół niego dzieje, nie wiem, co myśli, co czuje, a tak bardzo chciałabym znów móc z nim zwyczajnie porozmawiać, pomóc, zrobić cokolwiek, dzięki czemu jego stan się poprawi.

Nieustanna walka o życie

Przez ten czas Daniel przeszedł długą drogę pomiędzy szpitalami od Zielonej Góry, przez Nową Sól, aż stoczył ciężką walkę z zapaleniem płuc i covidem w Gorzowie Wlkp. Szybka reakcja lekarzy zarówno w Nowej Soli jak i w Gorzowie, a także jego siła i upór pozwoliły wyjść mu z tego obronną ręką. Dzięki temu mógł pojechać do specjalistycznego ośrodka RehStab w Limanowej, oddalonego od Zielonej Góry ponad 500km, który specjalizuje się w rehabilitacji neurologicznej. Właśnie mija rok od kiedy Daniel przebywa w ośrodku. Robi postępy i małymi krokami wraca do zdrowia.

-Wraz z synem Natanem odwiedzamy go i wspieramy jak tylko możemy. Daniel coraz bardziej świadomie współpracuje z terapeutami wykonując polecenia, a także wypowiada pierwsze sylaby. Odkryliśmy też, że częściowo pamięta język angielski-mówi jego żona Monika Kaszubska.

Tato, czy ty jeszcze do mnie wrócisz?- pyta syn Daniela Świerczyńskiego, który uległ ciężkiemu wypadkowi
Archiwum prywatne

- Mam możliwość uczestniczenia w Daniela powrocie do zdrowia. Widzę jego ciężką pracę. Od wczesnych godzin porannych do późnego popołudnia dzielnie bierze udział w rehabilitacji. Kosztuje go to dużo bólu i cierpienia, ale widać, że ma motywację i uparcie dąży do celu. Jest pod opieką cudownych ludzi, którym jestem wdzięczna za całe zaangażowanie. Uważam, że znalazł się w idealnym miejscu, w którym powinien być-zwierza się Monika.

Rodzina chciałaby być razem

Żona jeździ do niego, jak może najczęściej, ale musi się opiekować ich synem, który także wymaga specjalnej opieki, ponieważ ma autyzm, To dlatego wszyscy przenieśli się z Żar do Zielonej Góry, żeby Natan miał bliżej do szkoły. Daniel przed wypadkiem był najlepszym tatą dla 10-letniego Natana. Zbudował ze swoim autystycznym synem niezwykłą, przyjacielską więź. Dlatego pierwsze spotkanie ojca i syna po prawie 4 miesiącach było niezwykle emocjonujące.

Tato, czy ty jeszcze do mnie wrócisz?- pyta syn Daniela Świerczyńskiego, który uległ ciężkiemu wypadkowi
Archiwum prywatne

Wzruszające spotkanie

-Bardzo się bałam jak Natan zareaguje na widok taty. Ale okazało się, że niepotrzebnie, bo syn po prostu podszedł do niego jakby nic się nie stało, usiadł na łóżku i wziął go za rękę. To był bardzo wzruszający moment-przyznaje Monika Kaszubska.

Tato, czy ty jeszcze do mnie wrócisz?- pyta syn Daniela Świerczyńskiego, który uległ ciężkiemu wypadkowi
Archiwum prywatne

-Przed nim jeszcze długa i bardzo kosztowna droga, ale wierzę, że z Waszą pomocą damy radę. Dziękuję w imieniu Daniela za wszystkie wpłaty na fundację. To dzięki nim ma możliwość rehabilitować się w ośrodku od stycznia aż do chwili obecnej. Mimo że ośrodek jest tak daleko, a koszty tak wysokie to postępy jakie czyni dają nam nadzieję na odzyskanie choć częściowej sprawności.

Niedawno Daniel Świerczyński obchodził urodziny:

Ogromne koszty rehabilitacji

-Po wypadku Daniela nasza sytuacja materialna diametralnie się zmieniła. Mąż był jedynym żywicielem rodziny, ja nie mogłam podjąć pracy, ponieważ większość swojego czasu poświęcałam naszemu autystycznemu synkowi. Wierzę, że mąż do nas wróci, odzyska świadomość i sprawność

Dlatego prosimy o wpłaty, udostępnianie apelu, udział w licytacjach i każdą formę pomocy finansowej, która przybliży Daniela do powrotu do zdrowia.

Można wpłacać pieniądze na portalu siepomaga.pl

LINK DO ZRZUTKI:Siepomaga.pl

Tato, czy ty jeszcze do mnie wrócisz?- pyta syn Daniela Świerczyńskiego, który uległ ciężkiemu wypadkowi
Archiwum prywatne
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto