Klimaty są w Świętym Wojciechu zróżnicowane. Na jednych rogatkach na wzgórzu panującym nad wioską stanął jeszcze w XVIII wieku kościółek. Na co dzień robi wrażenie, a co dopiero taki otulony śnieżną szatą. Uliczki też pokrył biały puch. Cisza dookoła, choć nawet nie ma późnego wieczora. Od czasu do czasu tylko przesunie się wolno, prawie bezszelestnie, jakieś auto. Bezszelestnie, bo malucha czy trabanta w wiosce nie uświadczysz.
Jest w Św. Wojciechu i ławeczka miłości
Kluczyć za bardzo nie ma gdzie, bo wioska to raptem kilka ulic. Po drugiej stronie, kilkaset metrów od kościółka, już jakby przedsionek nadchodzącej wiosny i lata. Najpierw przy drodze stoi tablica kierująca nas na przystań kajakową, a kilkadziesiąt metrów dalej, jak spod ziemi wyrasta najprawdziwszy okryty świeżym śniegiem… garbus. Volkswagen i to z kajakiem na dachu i wiosłami w kabinie!
Ot i całe Saint Albert, z jednej strony pełne zadumy nad liczącą sobie ponad tysiąc lat przeszłością, ale i pełne codziennych, przyziemnych niespodzianek. A w samym centrum, przy głównej drodze, ławeczka miłości i odpoczynku dla spacerujących tędy zakochanych czy utrudzonych spacerowiczów. W jej tle zaś olbrzymie głazy, jakby na dowód, że w miłości, jak i na spacerach, czasami nie jest lekko. Zresztą sami zobaczcie Święty Wojciech w w sypiącym śniegu...
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?