18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ślady wilczych uczt w lubuskich lasach. W internecie burza: jedni bronią drapieżniki, inni są za odstrzałem [DRASTYCZNE ZDJĘCIA]

Redakcja
Wilki bezlitośnie trzebią zwierzęta leśne i hodowlane.
Wilki bezlitośnie trzebią zwierzęta leśne i hodowlane. Nadleśnictwo Międzyrzecz
W lubuskich lasach żeruje ponad 30 wilczych watah. Z każdym rokiem jest ich coraz więcej. Trzebią leśne czworonogi, coraz częściej atakują zwierzęta hodowlane. Postulowane przez niektórych myśliwych zniesienie zakazu strzelania do czworonogów budzi jednak wiele emocji. Niektórzy internauci bronią drapieżników, które są przecież naturalną częścią ekosystemu.

W lesie między Bukowcem i Bobowickiem stoi pomnik, poświęcony ostatniemu wilkowi na Ziemi Międzyrzeckiej. W połowie XIX w. ogromny drapieżnik trzebił stada owiec i siał postrach wśród ludzi w promieniu wielu kilometrów. Został zastrzelony 18 lipca 1852 r. przez myśliwego Johana Ungera z Lusowa pod Poznaniem. Niemcy nazwali potem las Borem Wilka (niem. Wolfsheide) i postawili drapieżnikowi pomnik, który stoi tam od ponad 120 lat (został zaznaczony jako Wolfsdenkmal na niemieckiej mapie wydanej w 1897 r.).

Początkowo mieszkańcy pobliskich wsi omijali te miejsce szerokim łukiem. Z czasem nabrali jednak śmiałości i chętnie zapuszczali się tam w poszukiwaniu grzybów i jagód, gdyż wilki zniknęły z międzyrzeckich lasów. Wróciły po 150 latach i narobiły sporego zamieszania.

Nie stanowią zagrożenia dla ludzi?

Powrót wilków na nasze tereny oraz coraz częstsze ataki na zwierzęta hodowlane budzą wiele emocji. Jedni domagają się zniesienia zakazu strzelania do wilków, inni przekonują, że są naturalnym elementem ekosystemu i nie stanowią zagrożenia dla ludzi. Ostatnio emocje rozpalił atak wilczej watahy na hodowlę danieli pod Pszczewem, o którym pisaliśmy przed kilkoma dniami w „Gazecie Lubuskiej” oraz na naszym portalu www.gazetalubuska.pl. Przypominamy, że w nocy właściciela gospodarstwa Marka Kocha obudziło ujadanie psów.

- Psy często szczekają po nocach. Moje gospodarstwo i hodowla położone są wśród lasów, dlatego ujadają na biegające w pobliżu zwierzaki. Nawet do głowy mi nie przyszło, że wilki urządziły sobie krwawą ucztę w mojej hodowli - mówi.

Nad ranem rolnik natrafił na resztki po nocnej biesiadzie. Dwa daniele miały powygryzane zady i wnętrzności, cztery inne zostały po prostu zaduszone. Straty szacuje na kilka tysięcy złotych. - Zastanawiam się jak uchronić resztę stada pod kolejnym atakiem. Zwłaszcza, że muszę być przygotowany na kolejne ataki. Jak raz poczuły smak krwi, z pewnością wrócą - mówi.

Zobacz wideo z ostatniej w sezonie kąpieli Morsów ze Skwierzyny i Międzyrzecza

Hodowla jest ogrodzona. Metalowa siatka jest wkopana głęboko w ziemię, żeby drapieżniki nie mogły zrobić podkopu. Idę wzdłuż ogrodzenia. W kilku miejscach widać ślady rycia. Drapieżniki rezygnowały, kiedy natrafiły na metalową zaporę. Na drugą stronę przekopały się pod bramą, gdzie nie ma takiego zabezpieczenia. - Są bardzo sprytne i szybko się uczą - zaznacza właściciel.

Właściciel jest przekonany, że masakra jest dziełem wilków. Skąd ta pewność? - Jestem myśliwym. Zostawiły wiele tropów. Na ich podstawie razem z kolegami ustaliliśmy, że hodowlę zaatakowało sześć drapieżników. Znaleźliśmy nawet miejsce, w którym wyszły z lasu - mówi.

Leśnicy mówią o coraz częstszych atakach

Wilcze tropy wokół martwych danieli rozpoznał też specjalista do spraw łowiectwa Marcin Pacia z Nadleśnictwa Międzyrzecz, który przyjechał na miejsce krwawej uczty.

- Wilków jest coraz więcej i przysparzają coraz więcej problemów - mówi. - W minionym roku na terenie naszego nadleśnictwa odnaleźliśmy trzy martwe drapieżniki, potrącone przez samochody. Zostały wysłane do badań, które wykazały, że to stuprocentowe wilki, a nie mieszańce.

Pszczew otacza wiele samotnych gospodarstw, ukrytych wśród pól i lasów. Na ich właścicieli padł blady strach. - Ja tam do lasu nie chodzę - zapewnia Magdalena Zachwieja, której gospodarstwo znajduje się niespełna kilometr od hodowli M. Kocha.

W pobliżu Międzyrzecza leśnicy zlokalizowali kilka watah, które mają swoje siedliska w okolicach Kęszycy, Bukowca i Szumiącej.

- Łącznie liczą kilkanaście sztuk. Przemieszczają się co pewien czas na inne tereny i potem wracają - dodaje M. Pacia.

Leśnicy i myśliwi opowiadają o coraz częstszych atakach wilczych watach na zwierzęta hodowlane; pasące się na łąkach owce, a nawet konie. Właściciele nie zgłaszają ich, gdyż nie mają szans na odszkodowanie. - Zgodnie z przepisami, owce powinny być zaganiane na noc do owczarni. Są jednak takie rasy, które tego nie wymagają - tłumaczy jeden z naszych rozmówców.

Wilki bezlitośnie trzebią zwierzynę leśną. Przede wszystkim sarny i młode dziki. - Zauważyliśmy, że ustrzelone dziki są z każdym rokiem coraz większe. Prawdopodobnie dlatego, że młode warchlaki są wyjadane przez wilki - dodaje M. Pacia.

Leśnicy skrupulatnie odnotowują każdy atak wilka na leśne zwierzaki. Zaznaczają przy tym, że prawdopodobnie było ich więcej, ale nie wszystkie zagryzione czworonogi są zgłaszane przez myśliwych. W sezonie myśliwskim 2016/2017 - trwającym od 1 kwietnia do 31 marca - drapieżniki pożarły 25 zwierzaków (10 saren, 12 jeleni i trzy daniele). W sezonie 2017/2018 ich łupem padły 23 czworonogi (21 saren i dwa jelenie), a w kończącym się właśnie sezonie 2018/2019 pożarły siedem saren i pięć jeleni.

Internauci bronią drapieżników

Informacja i ataku wilków na hodowlę M. Kocha wywołała w internecie prawdziwą burzę. Wielu Czytelników domagało się zniesienia zakazu strzelania do wilków, wprowadzonego w kwietniu 1998 r. Zaznaczają, że wielu krajach prowadzony jest selektywny odstrzał drapieżników, choć ich populacja jest znacznie mniejsza niż w Polsce. Inni internauci bronili jednak drapieżników. Zaznaczali, że są naturalnymi selekcjonerami, gdyż ich ofiarami padają przede wszystkim zwierzęta stare i chore. Obrońcy drapieżników przekonują, że wilki nie stanowią zagrożenia dla człowieka, a nagłaśniane przez media przypadki ataków na hodowle i gospodarstwa są dziełem tzw. hybryd, czyli mieszańców wilków i psów. - Daniele spod Pszczewa z pewnością zaatakowały wilki - zaznacza jednak M. Pacia.

Taneczne widowisko zachwyciło widzów

Turystyczna perła z lotu ptaka

Święto tańca, młodości i radości

Więcej na ten temat w sobotnio-niedzielnym magazynie „Gazeta Lubuskiej”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ślady wilczych uczt w lubuskich lasach. W internecie burza: jedni bronią drapieżniki, inni są za odstrzałem [DRASTYCZNE ZDJĘCIA] - Gazeta Lubuska

Wróć na miedzyrzecz.naszemiasto.pl Nasze Miasto