W sumie przy drodze nr 24 koło Przytocznej i wielkopolskiego Międzychodu znaleziono trzy naczepy. Dwie z nich jeszcze w marcu - pod nadzorem policji, strażaków i ekspertów od ochrony środowiska - trafiły na plac w Skokach koło Międzyrzecza.
Byliśmy na miejscu. Odpady - w sumie szacunki mówią o ponad 60 tonach - są składowane na ogrodzonym, monitorowanym terenie. Są należycie zabezpieczone, okryte foliami i nikt postronny nie ma do nich dostępu. Nikomu więc nie zagrażają. To ważne, bo śmieci w dużej części zostały zakwalifikowane jako niebezpieczne.
Lakiery, farby, oleje. I trochę folii na dokładkę
Potwierdził nam to Tomasz Parada z gorzowskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony środowiska. – Wypakowano 20 zbiorników typu mauzer na odpady płynne niebezpieczne, 12 zbiorników typu mauzer zapełnionych odpadami opakowań zanieczyszczonych substancjami niebezpiecznymi, 20 palet z puszkami po farbach, lakierach i 54 zamknięte beczki zawierając głównie farby – informuje T. Parada.
Poza tym w naczepach znaleziono też nieco „zwykłych” śmieci: opakowań i tworzyw sztucznych. Były też zużyte filtry węglowe, oleje i odpady budowlane.
- Wycieków zagrażających środowisku na szczęście nie stwierdzono i pojemniki były szczelnie. Niewielkie wycieki zneutralizowano na miejscu siłami państwowej straży pożarnej – dodał jeszcze urzędnik z gorzowskiej delegatury WIOŚ-u.
Teraz trzeba znaleźć firmę, która fachowo się tym zajmie
Urzędnicy zapewniają, że taki stan rzeczy – czyli składowanie odpadów w placu Zarządu Dróg Powiatowych we wsi Skoki koło Międzyrzecza – nie powinien potrwać długo. Starostwo Powiatowe rozpoczyna poszukiwania firmy, która zabierze niebezpieczne śmieci i zajmie się ich utylizacją. Taką informację przekazała nam wicestarosta Zofia Plewa.
Ile to będzie kosztować? Na dziś nie wiadomo. Trzeba czekać na zaproponowane przez specjalistyczne firmy stawki. T. Parada mówi jednak GL, że „koszt transportu i unieszkodliwienia odpadów będzie znaczny”. A kto za to zapłaci? My wszyscy – obywatele – bo trzeba będzie całą operację opłacić z pieniędzy starostwa. Choć jeśli uda się znaleźć sprawców i zleceniodawców całego procederu, to będzie można domagać się od nich zwrotu kosztów. A te mogą iść w dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy złotych.
ZOBACZ MATERIAŁ ZDJĘCIOWY:
Oszustwo doskonałe czy może zostały jakieś ślady?
Przypomnijmy: nie ma mowy, by naczepy porzucono przypadkiem. Pisaliśmy o tym w GL w marcu: naczepy miały przerobione tablice rejestracyjne, ktoś zatarł też numery na ramach, żeby uniemożliwić odnalezienie właściciela. - Policyjni technicy zabezpieczyli ślady, a śledczy starają się ustalić jej właściciela i firmę, która podjęła się przewiezienia niebezpiecznego ładunku – informowaliśmy. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, policjanci mogą spróbować namierzyć sprawców m.in. analizując zapis z kamer (np. autostradowych).
- Według informacji jakie posiadamy od prokuratora rejonowego oraz z komendy policji w dalszym ciągu prowadzone są czynności operacyjne, mające na celu wykrycia sprawcy porzucenia odpadów – powiedziała GL wicestarosta Z. Plewa.
POLECAMY RÓWNIEŻ PAŃSTWA UWADZE:
Tir przejechał po mężczyźnie, który przechodził na pasach
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?