W niedzielne przedpołudnie w zakładzie Kamila, gdyby nie pandemia, to byłby tłok. Właśnie w drzwi zajrzał mały Jasiu. Wraz z rodzicami przysiadł na kanapie. Rezolutny chłopczyk postanowił, że fryzurę zmieni akurat w tym dniu, bo to przecież finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, a w tym akurat zakładzie, nie dosyć, że włoski mu przytną, to jeszcze rodzice pieniążki przeznaczą na ratowanie zdrowia dzieci. Jaś więc z mama i tatą czeka, a w zakładzie robota wre. I tak jest od szesnastu lat w każdą niedzielę, kiedy gra orkiestra.
[przycisk_galeria}
Strzygą, zbierają, zasilają…
Co prawda pomysłodawcą takiego wsparcia WOŚP jest szef, ale nie byłoby to możliwe bez wsparcia całej załogi, no a przede wszystkim Wioletty Winnickiej, mamy Kamila. Dziewczyny dwoją się i troją. Tak od rana do 15-tej. - Każdy klient wrzuca do skarbonki WOŚP minimum kwotę, którą powinien uiścić za usługę, ale jeżeli taka jest jego wola, to może więcej – tłumaczy fryzjer.
W tym roku uzbierało się tego trzy tysiące złotych, bez paru groszy, a ile w ciągu tych szesnastu lat. O ho,ho…
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?