Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Międzyrzecz: żwirownia kontra mieszkańcy. A co z przyrodą?

OPRAC.: red
Sołtys Kalska wraz z mieszkańcami nie chce w okolicy wsi nowej żwirowni. Obawia się o przyrodę i komfort życia.
Uwaga: fotografie prezentujące żwirownie to zdjęcia ilustracyjne.
Sołtys Kalska wraz z mieszkańcami nie chce w okolicy wsi nowej żwirowni. Obawia się o przyrodę i komfort życia. Uwaga: fotografie prezentujące żwirownie to zdjęcia ilustracyjne. pixabay.com/Grzegorz Walkowski
Inwestor chce koło Kalska i Rojewa (dwa kroki od Międzyrzecza) uruchomić wielką żwirownię. Mieszkańcy protestują. Obawiają się, że ucierpi środowisko i oni sami. Firma w raporcie zapewnia, że tak się nie stanie. Teraz piłka jest po stronie międzyrzeckiego ratusza.

O sprawie dowiedzieliśmy się od Czytelnika. Ale to nie jest żadna tajemnica: bo sołtys Kalska Mariusz Sieratowski wraz z radą sołecką i mieszkańcami, z obawy o swoje domy i pola, zaalarmowali w zasadzie cały świat. Przedstawili w internecie specjalny apel, oraz wysłali go do kilku rzędów oraz do Sejmu. Czego się boją?

Mieszkańcy mają wiele obaw

Problem stanowi choćby kwestia transportu urobku z planowanej żwirowni. „Biorąc pod uwagę (…) północno-zachodni kierunek wiatru, wszystkie zanieczyszczenia emitowane przez samochody ciężarowe, a do tego kurz wydobywający się spod kół pojazdów „obsługujących” wyrobisko w obrębie Rojewa - będą docierały do każdego domu w naszej wsi”. A z wyliczeń mieszkańców wynika, że - w najgorszym wypadku kumulacji pracy ciężkiego sprzętu - może to być nawet tona dwutlenku węgla na dobę.
Do tego dochodzi fakt, że dziesiątki ciężarówek dziennie miałyby jeździć po drodze powiatowej 326F. Zdaniem autorów apelu już jest ona w nienajlepszym stanie. A ciężkie wywrotki tylko go pogorszą (tymczasem to dojazd mieszkańców do Międzyrzecza, „pełni też ona funkcję turystyczno-rekreacyjną. W okresie wiosenno-letnio-jesiennym można zauważyć ogromny wzrost rowerzystów” - czytamy w odezwie mieszkańców).
Jednak najważniejsze obawy to te dotyczące wpływu inwestycji na środowisko. Zdaniem autorów apelu nowa żwirownia spowoduje: „drastyczne obniżenie poziomu wód gruntowych;
utratę zdolności retencyjnej gruntów - osuszenie okolicznych pól uprawnych oraz łąk i lasów,
a tym samym zamieranie rodzimej roślinności w warunkach trwającej od kilku lat suszy, które woj. lubuskie odczuwa najbardziej; zwiększenie kosztów prowadzenia gospodarstw rolnych, ogrodów oraz domostw, spowodowanych utratą możliwości pobierania wód gruntowych z ujęć przydomowych”.
A przecież już w regionie są wielkie kłopoty z wysychaniem jezior. Jedno z bardziej poszkodowanych to jezioro Głębokie. Leży niecałe 5 km od planowanych żwirowni…

Geolog: nic złego się nie stanie

Z takimi scenariuszami nie zgadza się inżynier geolog (dane do wiadomości redakcji), który na zlecenie inwestora badał możliwe oddziaływanie przedsięwzięcia. Zapewnia, że jego firma przygotowała około 500 podobnych dokumentacji i „w żadnym przypadku nie doszło do katastrofy i nie spełniły się obawy ludzi”. Żadnych przyrodniczych zagrożeń nie widać też w przygotowanej przez jego zespół dokumentacji dla Kalska i Rojewa. A zbadano możliwy wpływ m.in. na wody gruntowe. Ma być żaden.
Tylko że nikt - co oczywiste - nie daje gwarancji, że po ewentualnym uruchomieniu wydobycia nie spełni się któraś z obaw mieszkańców. Dlatego w apelu piszą oni: „Kto zagwarantuje brak negatywnych skutków przedsięwzięcia w tak trudnej sytuacji hydrologicznej naszego regionu, skoro nawet autorzy raportu tego zrobić nie mogą?”.
I dalej zapewniają, że „to jest ziemia, przekazywana nam z pokolenia na pokolenie, ma dla nas wartość sentymentalną, emocjonalną i dbamy o nią bo chcemy, aby nasze dzieci i kolejne pokolenia mogły ją uprawiać i korzystać z jej dobrodziejstw”.

Decyzje będą w sierpniu, ale to nie koniec

Teraz sprawą żwirowni zajmuje się międzyrzecki ratusz. Urzędnicy mają wydać tzw. decyzje o środowiskowych uwarunkowaniach (trzy, bo wielka żwirownia to w sumie trzy oddzielne projekty). To bardzo wstępny krok przed rozpoczęciem inwestycji.
Kiedy poznamy opinie ratusza? - Decyzje zapadną prawdopodobnie w połowie sierpnia. Bez względu na to, czy będą one pozytywne, czy negatywne, strony będą mogły się od nich odwołać. Na pierwszym etapie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, a na drugim do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego - mówi GL Dariusz Brożek, który w międzyrzeckim urzędzie odpowiada za kontakty z mediami.
To oznacza, że inwestycja - jeśli w ogóle ruszy - to najpewniej nawet nie w tym roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na miedzyrzecz.naszemiasto.pl Nasze Miasto