Urządzenie wygląda niepozornie. Znajduje się w skrzynce na ścianie obok sekretariatu. Gdy przyjrzeć się z bliska, widać, że jest na nim święcącą ikonka. Czyli defibrylator działa, jest czynny i gotowy do użytku. - Oby jednak nigdy nie był potrzebny - mówi Jakub Kusz, który był pomysłodawcą zamontowania urządzenia na terenie szkoły.
To strażak ochotnik
19-latek jest strażakiem OSP Templewo. Od lat udziela się w ochotniczej straży, szkoli się, stara poszerzać wiedzę na temat pomagania innym. W zeszłym roku był na kursie, podczas którego uczył się m.in. obsługi automatycznych defibrylatorów. To supernowoczesne urządzenia, które potrafią uratować życie - jeśli osoba ratująca poszkodowanego uważnie wykonuje wydawane polecenia (tak, ten defibrylator potrafi je wydawać). Przykleja się na ciele ratowanego elektrody, a urządzenie wyzwala impuls elektryczny - oczywiście wcześniej wydaje inne polecenia, które trzeba po kolei wykonywać.
Firmy sypnęły groszem
To właśnie po strażackim szkoleniu J. Kusz pomyślał, że fajnie by było mieć takie urządzenie w szkole! Znalazł firmę, która sprzedaje takie zaawansowane maszyny. Zgłosił się do dyrekcji, przygotował pisma do lokalnych firm, w działaniach wsparła go też rada rodziców.
Efekt był znakomity. Złotówkami sypnęło kilku miejscowych przedsiębiorców (Diagnostyka i Mechanika Pojazdowa Ryszard Władyka, Międzyrzeckie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji, Gospodarczy Bank Spółdzielczy Międzyrzecz, zakład Polskie Rury Preizolowane, PHU Jerzy Gądek) oraz międzyrzeckie nadleśnictwo. I tak defibrylator pojawił się na ścianie.
Przypominamy: podobne skrzynki znajdziecie na lotniskach czy w centrach handlowych.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?