Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kolejki do lekarzy to wina pacjentów? Jak Ty nie odwołasz wizyty, ktoś inny czeka dłużej. Dlaczego pacjenci nie odwołują wizyt u lekarzy

(red.)
Dlaczego nie odwołujemy wizyty u lekarzy? Niektóre wytłumaczeni zaskakują.
Dlaczego nie odwołujemy wizyty u lekarzy? Niektóre wytłumaczeni zaskakują. pixabay.com
W szpitalu w Zielonej Górze średnio co piąty pacjent nie zgłasza się na umówioną wizytę w przyszpitalnych poradniach. W gorzowskiej lecznicy to 10, a w Nowej Soli 15 procent wszystkich pacjentów. Rocznie nawet kilka tysięcy Lubuszan nie przychodzi na wizytę, choć lekarz na nich czeka.

Dwa lata temu w kolejce na operację zaćmy trzeba było czekać co najmniej rok, a bywało, że i trzy. Dziś – jak wynika z najnowszych danych strony terminyleczenia.nfz.gov.pl – to jakieś dwa tygodnie. Najbliższy termin znaleźliśmy w Nowej Soli. W Zielonej Górze? W marcu 2020.

Na endoprotezę biodra dwa lata temu w Zielonej Górze czekało się 1,5 roku. Teraz podobnie – najbliższy terminy jest na luty 2021. W obleganym przez pacjentów Lubuskim Centrum Ortopedii w Świebodzinie na ten zabieg czekało się… 5 lat. Co się zmieniło? Nic. Nadal trzeba czekać, i nadal 5 lat…

Trwa głosowanie...

Czy odwołujesz wizytę u lekarza, gdy wiesz, że na nią nie dotrzesz?

Gdy spojrzymy na zabieg endoprotezy kolana, od razu robi się lepiej. W 2017 roku czas oczekiwania na ten zabieg wynosił ponad 5 lat. Teraz to „zaledwie” 1,5 roku.
W Zielonej Górze w 2017 roku na wizytę u endokrynologa trzeba było czekać 2 lata. Teraz w Zielonej Górze najszybciej przyjmą nas za rok (kwiecień 2020), ale i za lat 4. Bo na przykład – w zielonogórskim szpitalu – najbliższy wolny termin to marzec 2023.
Kto zechce poszukać tego specjalisty w Skwierzynie, może mieć wizytę już za miesiąc.
Okulistę dwa lata temu w Nowej Soli można było mieć praktycznie od ręki. Teraz podobnie – niemal od razu przyjmą nas w Gubinie, Skwierzynie, Nowej Soli czy Wschowie.

W Zielonej Górze najprędzej w grudniu.

Jeśli do specjalisty uda nam się dostać od ręki, to jest to niestety wyjątek, bo świadczenia medyczne „na już” praktycznie nie istnieją.
Dziś w wielu przychodniach nawet do lekarza rodzinnego trzeba czekać, czasami nawet kilka dni.

Kolejki do lekarzy specjalistów w Lubuskiem

- Kolejki to jest klęska ochrony zdrowia - mówi dr Marzenna Plucińska, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Zielonej Górze.
O tej „klęsce” piszemy od lat. Od lat też pytamy o powody takiego stanu rzeczy. Eksperci mówią, że przyczyn jest wiele: niedoinwestowany system, niskie wyceny świadczeń, brak pieniędzy, zbyt wiele papierkowej roboty, która zajmuje czas i obciąża lekarza. Wskazują też na niedobór specjalistów (ich deficyt jest u nas od lat, a województwo lubuskie pod względem dostępności lekarzy dwa lata temu zajmowało przedostatnie miejsce w kraju; wtedy na 1000 mieszkańców przypadało u nas 1,74 lekarza specjalisty), starzenie się lekarskiej kadry i brak nowych chętnych na ich miejsce, emigrację młodych lekarzy za granicę.
- Deficyt lekarzy przekłada się na dostęp pacjentów do leczenia - mówi Joanna Branicka, rzeczniczka Lubuskiego Oddziału NFZ w Zielonej Górze.
Jest jeszcze coś, o czym lekarze mówią niechętnie. To pacjenci, którzy nie zgłaszają się na wizyty. Nie uprzedzają, nie dzwonią. Zatrzymują miejsce, choć z wizyty nie korzystają.

Kolejki do lekarzy to wina pacjentów?

- Mogłabym teraz leczyć ludzi, a zamiast tego siedzę i czekam. Na wizytę nie przyszło już sześć z zapisanych na dziś 31 osób. A jest dopiero 9.44 - mówiła nam kilka dni temu Beata Korczak, laryngolog z Zielonej Góry.
Na wizytę do lekarza jej specjalizacji w przychodni, w której pracuje, trzeba czekać trzy miesiące. Można by krócej, gdyby ci pacjenci, którzy nie przyjdą, powiadomili o swojej nieobecności.
- Rejestrujemy pacjenta co 10 minut, nie odmawiamy praktycznie nikomu. A codziennie na wizytę nie przychodzi po kilka osób. Ile powiadamia? Jedna, może dwie… - zauważa doktor Korczak.
W innych przychodniach nie jest lepiej. W poradniach przyszpitalnych w Nowej Soli nie zgłasza się na wizyty średnio 15 procent pacjentów, w Gorzowie 10 procent.

LEKARZE W LUBUSKIEM

- Są sytuacje losowe, które rozumiemy, ale wystarczyłby telefon od pacjenta i informacja, że go nie będzie, a jego miejsce dostałby ktoś inny - mówi Agnieszka Wiśniewska, rzeczniczka gorzowskiej lecznicy.
Do przyszpitalnej poradni neurologicznej w Świebodzinie w poniedziałek nie zgłosiło się 5 z zarejestrowanych 28 pacjentów, do ginekologicznej 3 z 32 osoby zapisane, poradni chorób płuc nie przyszło 4 na 34 zapisanych.

W szpitalu w Zielonej Górze statystyki też nie imponują. Tylko w tym roku na planowe przyjęcie na oddział do szpitala lub do poradni (dotyczy pierwszej wizyty ze skierowaniem) nie zgłosiły się aż 1893 osoby.

- Dziennie od 3 do 5 osób nie pojawia się na umówioną wizytę, a na przykład w czwartek, 10 października, do poradni chirurgii naczyń nie zgłosiło się aż 7 na 40 zapisanych pacjentów. Należy pamiętać, że do tej poradni terminy przyjęć są bardzo odległe, a obłożenie bardzo duże – zauważa Ewa Małecka, pielęgniarka koordynująca poradnie przyszpitalne.
- Tygodniowo tylko kilkoro pacjentów dzwoni i odwołuje wizytę, inni nie poczuwają się do odpowiedzialności. Pacjenci tłumaczą się różnie; że o wizycie zapomnieli, a nawet śmiercią bliskich. Kiedy były upały, to na 30 osób 5 lub 6 nie przychodziło. Gdybyśmy wiedzieli, że one się nie pojawią, można by przyjąć innych pacjentów i kolejki byłyby krótsze. Do tego ci, którzy nie przychodzą na swój termin wizyty, zgłaszają się niezapowiedziani w innych dniach i wtedy proszą, by ustalić im następny, możliwie jak najszybszy termin – mówi Ewa Małecka.

LEKARZE W LUBUSKIEM

- W ten sposób wydłuża się kolejka - podsumowuje dr Marzenna Plucińska, kardiolog i szefowa OIL w Zielonej Górze. - Oczywiście, pacjent ma prawo wyboru przychodni, lekarza, ma prawo nie przyjść na wizytę, bo los płata różne figle. Apelujemy jednak o odpowiedzialność. Można nie przyjść na wizytę, ale należałoby ją odwołać, bo inaczej pokrzywdzeni zostaną następni pacjenci, którzy będą zmuszeni czekać dłużej.

Pacjenci nie odwołują wizyt, bo nie pamiętają

Z danych LOW NFZ, obejmujących poradnie ortopedyczne, endokrynologiczne, kardiologiczne i onkologiczne, leczenie zaćmy i endoprotezoplastykę w całym województwie wynika, że od początku roku z powodu niezgłoszenia się pacjentów, nie odbyło się prawie 6,5 tys. wizyt.
Joanna Branicka, rzeczniczka Lubuskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ w Zielonej Górze mówi, że w województwie na umówione wizyty nie stawia się aż 16 proc. wszystkich zapisanych pacjentów.
- Z tego jedynie 5 proc. pacjentów powiadomiło rejestrację o rezygnacji ze świadczenia, w związku z czym można było termin ten zaproponować innym osobom - dodaje rzeczniczka.

Ani przychodnia, ani fundusz nie mogą stosować sankcji wobec pacjentów, którzy nie zgłaszają się na wizyty, bo brakuje do tego odpowiednich regulacji prawnych. Zapominalski pacjent trafia więc na koniec kolejki. I znów czeka.
- Kary? Nie mnie to oceniać. Nie chcę karać pacjentów, ale zwyczajnie mi ich żal, bo nie szanują siebie, innych i naszego czasu. I wydłużają kolejki - mówi lekarz ortopeda przyjmujący prywatnie w kilku placówkach, m.in. Zielonej Górze i Świebodzinie.
Przychodnie próbują radzić sobie z problemem niezgłaszania wysyłając pacjentom przypominającego o wizycie SMS-a, niektóre też dzwonią i potwierdzają obecność pacjenta na wizycie.

Zofia Szarkowska, seniorka z Zielonej Góry, ma swój sposób na pamiętanie o wizytach: kalendarz i kartka na lodówce. Pani Zofia przyznaje jednak, że kilka razy w życiu zdarzyło jej się nie przyjść i nie odwołać…
O ile kolejki byłyby krótsze, gdyby wszyscy pacjenci, którzy zrezygnowali z porady, powiadomili o tym lecznicę? Takich statystyk nie ma.
Pacjentowi za niestawienie się na wizytę nie grozi nic. Nic, oprócz stania w jeszcze dłuższej kolejce.

Nie przyjdziesz? Zgłoś to w przychodni

Odwołanie wizyty jest obowiązkiem ustawowym pacjenta.
Art. 20 ust. 9 Ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (t.j. Dz.U.2019.1379 ze zmianami) mówi, że: „W przypadku gdy świadczeniobiorca nie może stawić się u świadczeniodawcy w terminie (…) lub gdy zrezygnował ze świadczenia opieki zdrowotnej, jest on obowiązany niezwłocznie powiadomić o tym świadczeniodawcę”.

Czytaj też:Dentysta przyjmujący na NFZ w dni wolne i święta W Zielonej Górze. Gdzie pomogą, gdy rozboli ząb. Gdzie znajduje się pogotowie dentystyczne?

WIDEO: Jak ma działać lekarz na telefon? „Na pewno nie jest to panaceum na problemy polskiej ochrony zdrowia”
źródło: Dzień Dobry TVN/x-news

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kolejki do lekarzy to wina pacjentów? Jak Ty nie odwołasz wizyty, ktoś inny czeka dłużej. Dlaczego pacjenci nie odwołują wizyt u lekarzy - Gazeta Lubuska

Wróć na lubuskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto