Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jeszcze kilka tygodni temu było ich dwóch. Koronawirus zabrał starszego, ojca. Został syn - ostatni międzyrzecki szewc

Dariusz Dutkiewicz
Dariusz Dutkiewicz
- Roboty moc, a ojca brakuje - mówi Grzegorz Czekałowski.
- Roboty moc, a ojca brakuje - mówi Grzegorz Czekałowski. Dariusz Dutkiewicz
Pana Franciszka Czekałowskiego znali w Międzyrzeczu chyba wszyscy. Znany kolejarz, później szewc. Zakład prowadził wraz z synem. Miał 67 lat, kiedy kilka tygodni temu dopadł go covid. Choroba trwała zaledwie pięć dni. No i syn Grzegorz w zakładzie pozostał sam.

Zobacz film: Tak dziś wyglądała praca ostatniego szewca w Międzyrzeczu (11 maja 2021 r.)

Zakład szewski, to chyba źle powiedziane, raczej posterunek. Pani Regina Schulz z Międzyrzecza właśnie wróciła od syna z Niemiec. Kupiła nowiutka torebkę. Bardzo ładną. – No i zobacz Pan jaki to teraz szajs produkują, nowa a już z felerami - mówi Pani Regina wyraźnie zdegustowana. - - Dobrze, że jest do kogo pójść, żeby naprawił, poprawił, bo ja niska jestem, a pasek jakiś długi.

Zobacz także:

Te nowe to takie felerne

Pani Regina, dziarska międzyrzeczanka, mogłaby pewnie jeszcze długo rozwodzić się nad felerami współczesnej produkcji masowej, ale przed punktem na ul. Mickiewicza już zdążyła ustawić się kolejka klientów. Stały klient, Tomasz Rzepa przyszedł po odbiór butów dla żony. Pani Joanna odbiera buciki dziecięce, a znowu u Pani Danusi urwał się pasek w nowiutkich plecionkach.
Dziennie zakład odwiedza od kilkunastu, do kilkudziesięciu klientów. Szewc uwija się jak w ukropie. No, ale w całym mieście pozostał w tym fachu sam. - To już nie jest punkt usług, to posterunek – mówi z uśmiechem.

Zobacz także:

A Pana Franciszka brakuje...

A kiedy w końcu zamyka zakład przed klientami możemy chwilę porozmawiać. – Tato swój zakład otworzył w 1997 roku, ale w Wolsztynie razem z bratem, na dworcu – mówi Grzegorz Czekałowski. – No a później przyszedł czas na Międzyrzecz. Nigdy przez myśl by mi nie przeszło, że zostanę ostatnim w naszym mieście szewcem.
A praca wcale do lekkich nie należy. Po kolei oglądamy maszyny. Najważniejszy jest kombajn, ale oczywiście nie brakuje w warsztacie szewskiego kopyta. – W mieście nie ma też kaletnika, więc klienci przychodzą również z torebkami. Roboty jest moc. Szczególnie teraz, na wiosnę, no i tak bardzo ojca w warsztacie, ale i w rodzinie brakuje…

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na miedzyrzecz.naszemiasto.pl Nasze Miasto