Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Była na wizycie w szpitalu i została odesłana do domu. Kolejnego dnia rano zmarła. Skandaliczna sytuacja w Sulęcinie

Anna Moyseowicz
Anna Moyseowicz
Seniorkę z objawami zawału serca z sulęcińskiego szpitala odesłano do domu.
Seniorkę z objawami zawału serca z sulęcińskiego szpitala odesłano do domu. Anna Moyseowicz
Wysokie ciśnienie, ból pleców i drętwiejąca ręka to podręcznikowe objawy zawału serca. Zostały one jednak źle zinterpertowane lub wręcz zlekceważone przez personel medyczny, który badał 81-letnią pacjentkę w Szpitalu Powiatowym w Sulęcinie. Bo - jak zaznacza rodzina - o niewiedzy nie mogło być w tym przypadku mowy. Kobietę wypuszczono ze szpitala. Następnego dnia rano, pomimo długiej reanimacji, seniorka zmarła.

Objawy zawału i przyjazd do szpitala

Sulęcinianka źle się poczuła. Kobieta zadzwoniła do córki, informując o bólu pleców i drętwiejącej ręce. - Wsiadłam w auto i pojechałam do niej. Mówię: "Ubierz się, podjedziemy do szpitala na dyżur". Zadzwoniłam domofonem na izbę przyjęć, opisałam objawy i zareagowano dość szybko, zabrano mamę do środka. Ja nie mogłam wejść, nie zostałam wpuszczona, choć chciałam być obok, by w razie potrzeby coś dopowiedzieć. Przekazałam jednak pani pielęgniarce raz jeszcze: "Mama ma ból w plecach i drętwiejącą rękę". I poszły - opowiada Renata Rucińska, córka zmarłej.

Sytuacja miała miejsce w nocy z 26 na 27 lipca. Pobyt seniorki w szpitalu trwał zaledwie kilka godzin, po których została ona wypuszczona do domu. - Mama wyszła i pytam ją, jak sytuacja. Na co odpowiedziała: "Mówili, że ciężko mi było zbić ciśnienie, ale w końcu się udało". Pytam: "A co z tym, że Cię boli?". "A to, że mnie boli, to pani doktor powiedziała, że przez wysokie ciśnienie i przejdzie" - opowiada.

Noc w domu i wizyta w przychodni zdrowia

Kobieta spędziła noc w domu 81-latki, a kolejnego dnia rano poprosiła telefonicznie lekarza rodzinnego o przyjęcie seniorki poza kolejnością. - Usłyszałam, że oczywiście, mamy przyjechać, a w przychodni od razu poprosić o zrobienie badania EKG. Następnie lekarz miał wyjść do nas, do gabinetu zabiegowego. Po zrobionym badaniu czekałyśmy na pana doktora, a mama mówi: "Coś źle mi się robi, jakoś tak dziwnie". I zaczęła się robić bordowa, zaczęło ją wykręcać, straciła przytomność. Zaczęłam krzyczeć, zbiegli się ludzie. Mama była reanimowana, przyjechała karetka, reanimowali ją ratownicy i zabrali do szpitala w Sulęcinie - opowiada Renata Rucińska. Wkrótce rodzinę poinformowano, że pacjentka zmarła.

- W tym szoku myślę sobie: "Boże, to jest niemożliwe!". O 13 poszłyśmy z córką odebrać dokumenty i spotkałyśmy panią doktor. Mówię jej: "Wypuściliście moją mamę w nocy ze szpitala, powiedzieliście, że to jest ból od ciśnienia!" Ta pani próbowała mi wmówić, że moja mama nie informowała, że ją bolą plecy i drętwieje ręka. A ja na to odpowiadam, że dwa razy mówiłam pielęgniarce o objawach. Ma 20 metrów do gabinetu i dostaje amnezji, nie wie, co ma przekazać lekarzowi? - pyta retorycznie córka zmarłej.

"Kto tu kłamie?"

Jak dodaje, personel medyczny z pewnością wiedział o objawach, ponieważ seniorka, po wyjściu ze szpitala, powiedziała, że ból w klatce piersiowej jest efektem wysokiego ciśnienia. - Nie wiem, kto tu kłamie, ale moja mama na pewno nie, ona by sobie tego nie wymyśliła. Nie wierzę, że mając takie objawy, nie powiedziała niczego lekarzom - dodaje.

Ponadto Renata Rucińska zauważa, że w szpitalu odesłano seniorkę do lekarza rodzinnego, jednak nie przekazano jej żadnych dokumentów. - Z czym ona miała tam pójść, skoro nie otrzymała ani wyniku EKG, ani informacji, jakie leki podano? Jak lekarz rodzinny miał się ustosunkować? Zaczęto mi tłumaczyć, że takich dokumentów podczas tych dyżurów się nie wydaje i że takie są procedury! Według mnie ważniejsze jest życie człowieka - mówi.

Rodzinie zaproponowano sekcję zwłok, ta jednak odmówiła. Na dokumencie odstąpienia od sekcji wpisano nadciśnienie, cukrzycę i wielokrotne incydenty skoków ciśnienia 81-latki. - Mama chorowała na nadciśnienie i cukrzycę, ale brała regularnie leki i się kontrolowała. Natomiast nie miała żadnych skoków ciśnienia poza tym jednym przypadkiem. Na moje żądanie zmieniono wpis - opowiada córka zmarłej. - Ten dopisek o epizodach ciśnieniowych to chyba podkładka, że niby babcia dłużej chorowała - mówi wnuczka zmarłej Paulina Górniak.

Zobacz też: „Alarm!”. Doznał zawału podczas interwencji policji

Brak szans na przeżycie?

Jak dodaje Rucińska, skontaktował się z nią zastępca dyrektor szpitala, twierdząc, że seniorka ze względu na swój stan nie miała szans na przeżycie.

Gdyby w nocy została przyjęta na oddział lub chociaż pozostawiona na kilka godzin pod obserwacją, nie doszłoby do tej sytuacji! Po prostu chciałabym, aby w przyszłości, zanim personel podejmie taką decyzję, chwilę pomyślał. - Chcę to nagłośnić, aby następni ludzie, którzy znajdą się w podobnej sytuacji byli uparci i nie odpuścili - zaznacza.

Jak mówi wnuczka, zastępca dyrektor szpitala naciskał na sekcję zwłok, jednak nie zdecydowano się na nią, ponieważ to nie przyczyna śmierci jest problemem, a zachowanie personelu medycznego. - Dyrektor mi powiedział, że skoro rodzina informuje o objawach, a personel medyczny nie przekazuje informacji dalej, to mam rację, on się temu przyjrzy i uczuli personel. Teraz, po fakcie?
- Babcia może i miała 81 lat, ale była pełna życia, ze wszystkim sobie sama dawała radę, chodziła na zakupy, na spacer! Nie potrafimy się z tym pogodzić, bo parę godzin i człowieka po prostu nie ma - opowiada.

O komentarz poprosiliśmy dyrekcję sulęcińskiego szpitala. Pomimo zgody na przekazanie informacji, jaką posiada Redakcja od rodziny zmarłej, odmówiono wypowiedzi, argumentując ją ustawą o Prawach Pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Była na wizycie w szpitalu i została odesłana do domu. Kolejnego dnia rano zmarła. Skandaliczna sytuacja w Sulęcinie - Sulęcin Nasze Miasto

Wróć na miedzyrzecz.naszemiasto.pl Nasze Miasto