Prace remontowe i renowacyjne idą pełną parą. Z wnętrza kościoła zostało usunięte całe wyposażenie – zdemontowano ławki, elementy dekoracyjne, a te z bocznych ołtarzy, które nie przeszły renowacji, zostaną jej poddane. Ekipa budowlana zajmie się także usunięciem starej szlichty tynkarskiej, wzmocnione i uzupełnione zostaną tynki, naprawione gzymsy, nałożony zostanie także grunt podkładowy, a wszystko dwukrotnie wymalowane. W zakresie jest także wymiana trzydziestu okien w klasztorze.
- Przyznam szczerze, że to było wielkie marzenie wszystkich parafian, moje osobiście też – mówi Mirosław Wędrychowicz, burmistrz Biecza. - Wielkie słowa uznania na proboszcza parafii ojca Tomasza Michalika, który podjął to wyzwanie i z wielką determinacją je realizuje – podkreśla.
Dwa źródła pieniędzy
Wszystkie prace przy zabytkach zawsze wiążą się z niebagatelnymi wydatkami. W przypadku bieckiego klasztoru ów montaż finansowy sprowadza się do dwóch źródeł.
- Dotacja pozyskana przez gminę Biecz wynosi około 477 tysięcy złotych i przeznaczona będzie na malowanie nawy głównej wraz z wymianą okien – wylicza samorządowiec.
Z kolei z dotacji pozyskanej przez powiat – ponad 427 tysięcy złotych - sfinansowana zostanie renowacja tynków wewnętrznych chóru zakonnego, prezbiterium oraz polichromii tęczy.
Niebagatelna historia
Przed wiekami biecki klasztor był miejscem pochówków. Tu wieczny spoczynek znalazł Stanisław Łętowski, właściciel Gorlic. Kronikarz zakonny zapisał, że z owego pogrzebu klasztor zyskał jedynie świece, sporo zaś miał utrapienia, gdyż rodzina zaprosiła wielu duchownych. Ci nie mogli pomieścić się w refektarzu, a zapewne nie lepiej było i w foresterii. Szemrano z tego powodu na rodzinę.
- Inną oprawę miały pogrzeby szlachty, która poległa w boju w obronie Ojczyzny i wiary. Były to wspaniałe i zarazem wstrząsające widowiska. Za trumną kroczył ulubiony rumak nieboszczyka, obleczony powłóczystą żałobną kapą, a za nim niesiono szablę i tarczę – opisywał przed laty na łamach Gazety Gorlickie Andrzej Ćmiech, miłośnik lokalnej historii. - W czasie nabożeństwa żałobnego do kościoła wjeżdżał rycerz zwany ,,kiryśnikiem”, cały zakuty w zbroję, kruszył kopię u stóp katafalku i spadał z konia na posadzkę kościoła. Dla spotęgowania grozy upadanie odbywało się z głośnym trzaskiem. Modne było, by za trumną jechał człowiek bardzo podobny do zmarłego. Chodziło o dosyć wstrząsający dla żałobników efekt nieboszczyka odprowadzającego samego siebie do grobu – czytamy dalej.
W podziemiach klasztoru pochowany jest m.in. Wacław Potocki, największy poeta baroku. Dwa lata temu, w podziemiach świątyni spoczęły ludzkie szczątki odnalezione podczas modernizacji jednej z bieckich dróg.
Patroni i wyjątkowa postać Chrystusa
Biecki klasztor pełen jest niezwykłości. Jego patronami są święci Franciszek i Antoni. Ten ostatni, patron spraw trudnych i beznadziejnych, ma tutaj swoje nabożeństwo. Gorliwie modlą się ci, którzy mają jakiś życiowy kłopot. I to nie tylko wówczas, gdy coś zgubią. Kult św. Antoniego ma tu jeszcze jeden wymiar. 13 czerwca, podczas odpustu, święcone są lilie i małe chlebki, które potem wierni zabierają ze sobą do domów. Wyjątkowa jest także postać Chrystusa. Zazwyczaj bowiem widujemy postać Zbawiciela na krzyżu z przebitym bokiem. W bieckim klasztorze jest inaczej. Jezus jeszcze żyje, ale jego ciało przeszywa ogromny, rozdzierający wręcz ból. Widać każdy naprężony mięsień i skórę, która niemal nie pęknie.
Finałowy koncert Kromer Festival Biecz 2023
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?