Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Filipińczycy w Warszawie jedzą u Mary Ann. „Kocham Polskę” mówi nam właścicielka restauracji Mary’s Pinoy

Piotr Wróblewski
Piotr Wróblewski
Działa już prawie rok.
Działa już prawie rok. Aleksy Witwicki
- Dotarło do mnie, że kocham Polskę - mówi nam Mary Ann, Filipinka od dekady mieszkająca w Warszawie. Rok temu otworzyła swoją restaurację. Przychodzą do niej głównie Filipińczycy, którzy tęsknią za domem. Tu mogą zjeść dania ze swojej ojczyzny. Mary chciałaby, żeby Polacy tych ich spróbowali.

Spis treści

„Pinoy” – tak Filipińczycy nazywają swoją diasporę poza granicami kraju. Ale w Warszawie też można spotkać to słowo. Znajduje się w nazwie restauracji „Mary’s Pinoy”. To niewielka knajpka na Woli, która jest dziełem filipińczyków przebywających na emigracji zarobkowej.

Rok temu wynajęli niedrogi lokal w pobliżu siedziby Straży Miejskiej, w parterach grodzonego osiedla. Szefową jest tu Mary Ann, która przyrządzała wcześniej posiłki na „agape”, wspólne wieczerze Filipińczyków w Warszawie. Bo, to trzeba zaznaczyć, Filipińczyków w stolicy jest coraz więcej. Lubią miasto, uwielbiają Polskę, a do tego są gorliwymi katolikami, więc sprowadzili nawet swoich księży, którzy co niedzielę odprawiają mszę. Poza tym uwielbiają razem spędzać czas. Najlepiej w towarzystwie dobrego jedzenia.

Działa już prawie rok.

Filipińczycy w Warszawie jedzą u Mary Ann. „Kocham Polskę” m...

„Kocham Polskę”

„Mary’s Pinoy” odwiedzam dwa razy. W weekend widzę jak przy wspólnym stole siedzą rodziny. A może to przyjaciele? Wydaje się, że wszyscy tu dobrze się znają. To Filipińczycy. Mili, serdeczni i uśmiechnięci. Czekają na swoje zamówienie, a w międzyczasie opowiadają jak minął im tydzień. Najchętniej zsuwają stoły, tak by wszyscy mogli siedzieć razem.

Kilka dni wcześniej przychodzę tu pierwszy raz. Jeszcze przed otwarciem wita mnie Mary Ann – właścicielka. Uprzedziłem ją, że nie chcę rozmawiać tylko o kuchni. Na początku usłyszę, że to jedyna filipińska restauracja w Polsce. Że brakowało jej rodzimego jedzenia, więc postanowiła otworzyć biznes. Nie było łatwo. Cały proces zajął dwa lata. Pomogli Polacy – przyjaciele – którzy utorowali drogę w urzędach. W końcu 9 października 2022 wystartowali.

Jedyna w Polsce restauracja filipińska
Co w niej zjemy?Aleksy Witwicki

Mary to niewysoka, drobna brunetka. Wygląda młodo. Gdy słyszę, że jej syn jest już pełnoletni, jestem zdziwiony. Opowiada, że do Polski przyjechała w 2013 roku. Wtedy w całym kraju było może dwustu Filipińczyków. Teraz, według oficjalnych danych, tylko w ubiegłym roku 5,3 tys. Filipińczyków otrzymało wizę pracowniczą. Do tego trzeba doliczyć osoby mieszkające na stałe, bądź przebywające w Polsce na innych zasadach.

- Na początku nie miałam pojęcia o Polsce. Kiedy byłam na Filipinach, to jedynie wiedziałam, że leży w Europie. Gdy przyjechałam, stwierdziłam „wow, jak tu fajnie”. Jeździłam też do innych krajów, ale dotarło do mnie, że kocham Polskę. W Europie jest też znacznie droższej, a w Polsce jest normalnie. Do tego to bardzo czysty kraj – opowiada Mary Ann.

Dlaczego wybrała akurat Polskę?

- Może dlatego, że to Europa? To bardzo miłe miejsce do życia. Gdy pierwszy raz ubiegałam się o wizę pracowniczą, to chciałam pracować w rolnictwie. Chciałam wtedy po prostu znaleźć pracę. Nie znałam żadnych słów w języku polskim… Chciałam po prostu pojechać do Europy – opowiada ze śmiechem.

Właścicielka zatrudnia innych Filipińczyków
Wspólnie przygotowują posiłki.Aleksy Witwicki

Języka polskiego nie zna zresztą do dziś. To znaczy – rozumie słowa, ale nie potrafi odpowiedzieć. Nie jest to jednak większy problem. Klienci to zazwyczaj jej rodacy. Pozostali zazwyczaj mówią po angielsku. Albo pokazują zdjęcie potrawy, którą chcą zamówić.

Filipińczycy w Warszawie

Restauracja „Mary’s Pinoy” stała się miejscem spotkań. Filipińczycy przychodzą tu po pracy. Zjeść, porozmawiać, spotkać się ze swoimi rodakami. Największy ruch jest w weekendy.

- Wszyscy są zapracowani, ale mimo tego Filipińczycy, którzy mieszkają w Warszawie lubią się ze sobą spotykać – wyjaśnia Mary Ann. - Mamy silną społeczność w Warszawie. Każdego lata organizujemy grille, poza tym imprezę w okolicach Świąt Bożego Narodzenia. Przyjeżdżają też wtedy nasi rodacy z innych polskich miast, z Wrocławia czy Poznania.

Na ścianach restauracji widzę piaszczyste plaże Filipin, zdjęcia wybrzeża czy stołecznej Manili. W centralnym miejscu wisi też flaga. Z jednej strony jest to promocja kraju, z drugiej nostalgia – tęsknota za ojczyzną. Jak słyszę, wielu pracowników nie stać, by często latać do domów i do rodzin. Moja rozmówczyni ostatnio była tam przed pandemią. Bilety kosztują po kilka tysięcy złotych. Mary Ann ma syna, który został na Filipinach. Jest już pełnoletni. Niedługo kończy szkołę średnią i będzie się ubiegał o wizę. Chce przyjechać do mamy, zostać w Warszawie i tu rozpocząć studia. Mary trzyma kciuki, żeby się udało.

Jedyna w Polsce restauracja filipińska
Co w niej zjemy?Aleksy Witwicki

Co można zjeść w „Mary’s Pinoy”?

- Wcześniej w Polsce nie było żadnej filipińskiej restauracji. Ciężko było nawet znaleźć produkty z mojego kraju. Pomyślałam sobie, że to dobry pomysł, żeby założyć własną restaurację. Kuchnia Filipin jest nieco inna niż kuchnia azjatycka. Jest lepsza (śmiech) – tłumaczy Mary Ann.

W menu znajdziemy wiele potraw znanych z kuchni azjatyckiej, jak smażony makaron czy dania z ryżem. To miejsce wyróżniają specjały z Filipin m. in.:

  • Sisag – potrawa z marynowanej wieprzowiny z jajkiem
  • Pancait – mięso z warzywami i smażonym makaronem ryżowym
  • Turon – smażone ciasto z bananem i owocem chlebowca.
Sisag
To jedno z tradycyjnych dań kuchni filipińskiej.Aleksy Witwicki

Czasami przygotowują też słynny filipiński deser „Halo-halo” zrobiony z kruszonego lodu, owoców, dżemów i bitej śmietany.

Większość przypraw i dodatków pochodzi z Filipin. Najpierw płyną statkiem do Holandii, a stamtąd trafiają do warszawskiej restauracji. Na miejscu można też kupić suszoną rybę czy sos sojowy.

- Kuchnia filipińska jest autentyczna. Oczywiście są tu wpływy chińskie czy amerykańskie, ale te wpływy są wykorzystywane w oryginalny sposób. Zawsze, do wszystkich potraw, podajemy ryż. Nie tylko do głównego posiłku, ale także na śniadanie czy do deseru – śmieje się właścicielka.

Jedyna w Polsce restauracja filipińska
Co w niej zjemy?Aleksy Witwicki

- Na śniadanie jemy ryż z jajkiem i szynką. Rano często jemy też suszoną rybę ze smażonym ryżem i pomidorami. Nie mamy na razie w restauracji menu śniadaniowego, ale w przyszłości chciałabym to zmienić – dodaje.
Na razie większość klientów stanowią Filipińczycy. Mary Ann chciałaby, żeby także Polacy pokochali jej kuchnię.

__

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Surówka z rzodkiewki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto