I sięgnął Pan Zbigniew w zakamarki swej pamięci. – To było na święto Ludowego Wojska Polskiego w październiku 1962 roku. – Pamiętam jak dziś, że byliśmy w kolumnie, która miała przejechać przed główną trybuną w centrum Szczecina. Nagle kolumna stanęła. Jako dowódca czołgu nie wiedziałem co się dzieje, ale wkrótce wszystko stało się jasne…
Przeczytaj także:
HISTORYCZNA DEFILADA WOJSKOWA W MIĘDZYRZECZU [ZDJĘCIA, WIDEO]
Witały ,,sprzymierzonych’’ kwiatami
Defilada z 9 października 1962 r. była pokazem potęgi wojsk sojuszniczych oraz najnowszego sprzętu na ich wyposażeniu, po wspólnych manewrach wojsk Układu Warszawskiego. Podczas defilady zaprezentowano między innymi: czołgi, transportery opancerzone, wyrzutnie rakiet, haubice. Obecni byli przedstawiciele polskich władz państwowych Władysław Gomułka i minister obrony Marian Spychalski oraz marszałek Związku Radzieckiego Andriej Grieczko. Defiladę obserwowały tłumy mieszkańców miasta, ustawionych wzdłuż trasy przejazdu wojsk biegnącej między innymi przez plac Lenina i aleję Piastów. Wśród widzów znajdowali się także uczniowie szczecińskich szkół wysłani przez władze na defiladę, by witać żołnierzy sprzymierzonych armii kwiatami.
Przeczytaj także:
Trasa źle zabezpieczona
Trasa przejazdu wozów opancerzonych i czołgów została źle zabezpieczona, a obserwujący defiladę mieszkańcy miasta zeszli z chodników na jezdnię, zbliżając się do przejeżdżających pojazdów. Do wypadku doszło podczas przejazdu ostatniego polskiego czołgu T-54A (nr taktyczny 0165) z 23. Pułku Czołgów Średnich ze Słubic (5. Dywizja Pancerna). Kierowca stracił panowanie nad jadącą z prędkością około 25 km/godz. maszyną i wjechał w tłum wiwatujących dzieci, w wyniku czego śmierć poniosło siedmioro z nich w wieku od 6 do 12 lat. Ciężko rannych zostało 21 osób, w tym również dzieci (wiele pozostało inwalidami), a kolejne 22 osoby zostały poturbowane w wyniku paniki, jaka wybuchła wśród osób stojących w bezpośredniej bliskości wypadku.
Wymazać z pamięci
Według opowieści świadków w wypadku zginąć miały jeszcze trzy inne osoby. Jeden z lekarzy szpitala na Pomorzanach, do którego przewieziono wszystkie ofiary, wspominał 9-letniego Leszka, który zmarł w trakcie operacji. Przyczynami katastrofy były najprawdopodobniej błąd kierowcy czołgu oraz niedopilnowanie przez służby porządkowe, aby ludzie nie wchodzili na ulice, którymi jechały czołgi. Pamięć o zdarzeniu starano się wymazać dla zachowania jak najlepszego wizerunku sprzymierzonych wojsk. O wypadku poinformował jedynie w lakonicznym komunikacie „Głos Szczeciński”. Informacje o wypadku wymazano z dokumentów szpitalnych ofiar. Świadkom zdarzenia nakazywano milczenie, grożąc odpowiedzialnością za złamanie tajemnicy wojskowej, a samo śledztwo w w sprawie wypadku umorzono, nie stwierdzając uchybień w organizacji defilady i uniewinniając kierowcę, gdyż ten nie wjechał na chodnik podczas wypadku.
Przeczytaj także:
Pamięci wymazać się nie da
Jak jednak widać, pamięć, o tamtych tragicznych wydarzeniach wcale nie umarła. – Powiedział Pan (mówi do dziennikarza ,,GL’’ pan Zbigniew Ganecki), że patrzę na te wozy bojowe podczas tej defilady w Międzyrzeczu z troską w oczach. – Jakże można inaczej, skoro minęło prawie 60 lat, a ja cały czas mam przed oczami główki tych dzieci, które wówczas zginęły. Tego nie da się zapomnieć. I dlatego warto pamiętać, że defilada to niezwykłe widowisko, ale jej podstawa, to bezpieczeństwo. No i stąd ta moja troska w oczach…
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?