Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorzów: zebrało się nam na wspomnienia! Pamiętacie początki Słowianki? Nie? To przypominamy [GALERIA]

Tomasz Rusek
Tomasz Rusek
W weekendowym wydaniu pokazaliśmy archiwalną fotografię z 2002 r. Widać na nim moment odkręcenia wody, która wypełniła baseny nowiutkiej wówczas Słowianki. Stare zdjęcie skłoniło do wspomnień byłego prezesa basenów Jerzego Kułaczkowskiego. Napisał do GL ciekawy list. Prezentujemy go w całości.

„W weekendowej GL znalazłem fotkę, która wywołała u mnie sporo sentymentów i wspomnień. Zdjęcie przedstawiające pp. Jędrzejczaka i Kaczanowskiego z zapałem kręcących ogromnym kołem pokazują sytuację, którą oglądałem osobiście. Było to rzeczywiście spore wydarzenie w najnowszej historii Gorzowa, bo to nie tylko bliski finał największej inwestycji w owym czasie  w naszym mieście, ale także odpowiedź tym wszystkim niedowiarkom wątpiącym w powodzenie planu prezydenta Jędrzejczaka i wspierających go radnych lewicowych, którzy wspólnie postanowili zbudować zespół nowoczesnych basenów. Było wielu takich, którzy traktowali ten projekt jako kolejny "odjazd" prezydenta, mało tego,  byli i tacy, którzy wezwali go do przyjęcia grubych zakładów, dzięki czemu domowy barek prezydenta wyraźnie się wzbogacił. Bo się udało. 

Użycie głównego zaworu wody na Słowiance, mało przypominającego nasze domowe krany, zapoczątkowało kilkudniowy proces napełnianie basenu wodą, a trzeba było jej nalać około 2 milionów sześciuset tysięcy litrów, czyli całkiem sporo.
Nawet się nie dziwię, że pan przewodniczący Jan Kaczanowski nie mógł skojarzyć sytuacji uwiecznionej na fotografii.
Upływ czasu robi swoje, sam miałem problem z umiejscowieniem tego w określonym roku, gdyż wydawało mi się, że fakt ten miał miejsce wcześniej niż w marcu 2002 roku. Dopiero zapiski w osobistym archiwum rozwiały moje wątpliwości.

Zapamiętałem tamte czasy jako okres wielkiego entuzjazmu tych wszystkich, którzy uczestniczyli w procesie budowy i uruchamiania tego wspaniałego obiektu. Wszyscy mieliśmy świadomość tego, że uczestniczymy w wielkim przedsięwzięciu, że powstaje obiekt, z którego nasze miasto może być naprawdę dumne. I tak się stało, przecież w otwarciu Słowianki uczestniczył premier polskiego rządu, zresztą premier Miler był u nas jeszcze kilkukrotnie, raz odwiedził nas w towarzystwie premiera Brandenburgii Matthiasa Plaztka, zapewne chcąc się pochwalić przed nim, że i u nas powstają obiekty, nie gorsze niż u zachodnich sąsiadów. Przez lata do Słowianki ciągnęły całe wycieczki samorządowców z polskich miast, którzy chcieli się dowiedzieć jak to się robi. Byli poznaniacy, zielonogórzanie, władze Szczecina i wielu innych miast, które nasze doświadczenia wykorzystały przy realizacji podobnych inwestycji u siebie.

Sama nazwa zespołu obiektów została wyłoniona, tak jak Pan pisze w drodze konkursu. Jej nazwę zaproponowała pani  Anna Makowska Cieleń, nieżyjąca już znana działaczka kulturalna i regionalistka, która została w ten sposób "matką chrzestną" Słowianki. Nazwa świetnie się przyjęła, Słowianka jednoznacznie się kojarzy i każdy gorzowianin na to hasło wie o co chodzi. Dziękuję za tę fotkę”.

Zobacz też wideo: Gorzów. Paula Tumala, czyli Słowianka z Zawarcia.
W weekendowym wydaniu pokazaliśmy archiwalną fotografię z 2002 r. Widać na nim moment odkręcenia wody, która wypełniła baseny nowiutkiej wówczas Słowianki. Stare zdjęcie skłoniło do wspomnień byłego prezesa basenów Jerzego Kułaczkowskiego. Napisał do GL ciekawy list. Prezentujemy go w całości. „W weekendowej GL znalazłem fotkę, która wywołała u mnie sporo sentymentów i wspomnień. Zdjęcie przedstawiające pp. Jędrzejczaka i Kaczanowskiego z zapałem kręcących ogromnym kołem pokazują sytuację, którą oglądałem osobiście. Było to rzeczywiście spore wydarzenie w najnowszej historii Gorzowa, bo to nie tylko bliski finał największej inwestycji w owym czasie w naszym mieście, ale także odpowiedź tym wszystkim niedowiarkom wątpiącym w powodzenie planu prezydenta Jędrzejczaka i wspierających go radnych lewicowych, którzy wspólnie postanowili zbudować zespół nowoczesnych basenów. Było wielu takich, którzy traktowali ten projekt jako kolejny "odjazd" prezydenta, mało tego, byli i tacy, którzy wezwali go do przyjęcia grubych zakładów, dzięki czemu domowy barek prezydenta wyraźnie się wzbogacił. Bo się udało. Użycie głównego zaworu wody na Słowiance, mało przypominającego nasze domowe krany, zapoczątkowało kilkudniowy proces napełnianie basenu wodą, a trzeba było jej nalać około 2 milionów sześciuset tysięcy litrów, czyli całkiem sporo. Nawet się nie dziwię, że pan przewodniczący Jan Kaczanowski nie mógł skojarzyć sytuacji uwiecznionej na fotografii. Upływ czasu robi swoje, sam miałem problem z umiejscowieniem tego w określonym roku, gdyż wydawało mi się, że fakt ten miał miejsce wcześniej niż w marcu 2002 roku. Dopiero zapiski w osobistym archiwum rozwiały moje wątpliwości. Zapamiętałem tamte czasy jako okres wielkiego entuzjazmu tych wszystkich, którzy uczestniczyli w procesie budowy i uruchamiania tego wspaniałego obiektu. Wszyscy mieliśmy świadomość tego, że uczestniczymy w wielkim przedsięwzięciu, że powstaje obiekt, z którego nasze miasto może być naprawdę dumne. I tak się stało, przecież w otwarciu Słowianki uczestniczył premier polskiego rządu, zresztą premier Miler był u nas jeszcze kilkukrotnie, raz odwiedził nas w towarzystwie premiera Brandenburgii Matthiasa Plaztka, zapewne chcąc się pochwalić przed nim, że i u nas powstają obiekty, nie gorsze niż u zachodnich sąsiadów. Przez lata do Słowianki ciągnęły całe wycieczki samorządowców z polskich miast, którzy chcieli się dowiedzieć jak to się robi. Byli poznaniacy, zielonogórzanie, władze Szczecina i wielu innych miast, które nasze doświadczenia wykorzystały przy realizacji podobnych inwestycji u siebie. Sama nazwa zespołu obiektów została wyłoniona, tak jak Pan pisze w drodze konkursu. Jej nazwę zaproponowała pani Anna Makowska Cieleń, nieżyjąca już znana działaczka kulturalna i regionalistka, która została w ten sposób "matką chrzestną" Słowianki. Nazwa świetnie się przyjęła, Słowianka jednoznacznie się kojarzy i każdy gorzowianin na to hasło wie o co chodzi. Dziękuję za tę fotkę”. Zobacz też wideo: Gorzów. Paula Tumala, czyli Słowianka z Zawarcia. archiwum GL
W weekendowym wydaniu pokazaliśmy archiwalną fotografię z 2002 r. Widać na nim moment odkręcenia wody, która wypełniła baseny nowiutkiej wówczas Słowianki. Stare zdjęcie skłoniło do wspomnień byłego prezesa basenów Jerzego Kułaczkowskiego. Napisał do GL ciekawy list. Prezentujemy go w całości. „W weekendowej GL znalazłem fotkę, która wywołała u mnie sporo sentymentów i wspomnień. Zdjęcie przedstawiające pp. Jędrzejczaka i Kaczanowskiego z zapałem kręcących ogromnym kołem pokazują sytuację, którą oglądałem osobiście. Było to rzeczywiście spore wydarzenie w najnowszej historii Gorzowa, bo to nie tylko bliski finał największej inwestycji w owym czasie w naszym mieście, ale także odpowiedź tym wszystkim niedowiarkom wątpiącym w powodzenie planu prezydenta Jędrzejczaka i wspierających go radnych lewicowych, którzy wspólnie postanowili zbudować zespół nowoczesnych basenów. Było wielu takich, którzy traktowali ten projekt jako kolejny "odjazd" prezydenta, mało tego, byli i tacy, którzy wezwali go do przyjęcia grubych zakładów, dzięki czemu domowy barek prezydenta wyraźnie się wzbogacił. Bo się udało. Użycie głównego zaworu wody na Słowiance, mało przypominającego nasze domowe krany, zapoczątkowało kilkudniowy proces napełnianie basenu wodą, a trzeba było jej nalać około 2 milionów sześciuset tysięcy litrów, czyli całkiem sporo. Nawet się nie dziwię, że pan przewodniczący Jan Kaczanowski nie mógł skojarzyć sytuacji uwiecznionej na fotografii. Upływ czasu robi swoje, sam miałem problem z umiejscowieniem tego w określonym roku, gdyż wydawało mi się, że fakt ten miał miejsce wcześniej niż w marcu 2002 roku. Dopiero zapiski w osobistym archiwum rozwiały moje wątpliwości. Zapamiętałem tamte czasy jako okres wielkiego entuzjazmu tych wszystkich, którzy uczestniczyli w procesie budowy i uruchamiania tego wspaniałego obiektu. Wszyscy mieliśmy świadomość tego, że uczestniczymy w wielkim przedsięwzięciu, że powstaje obiekt, z którego nasze miasto może być naprawdę dumne. I tak się stało, przecież w otwarciu Słowianki uczestniczył premier polskiego rządu, zresztą premier Miler był u nas jeszcze kilkukrotnie, raz odwiedził nas w towarzystwie premiera Brandenburgii Matthiasa Plaztka, zapewne chcąc się pochwalić przed nim, że i u nas powstają obiekty, nie gorsze niż u zachodnich sąsiadów. Przez lata do Słowianki ciągnęły całe wycieczki samorządowców z polskich miast, którzy chcieli się dowiedzieć jak to się robi. Byli poznaniacy, zielonogórzanie, władze Szczecina i wielu innych miast, które nasze doświadczenia wykorzystały przy realizacji podobnych inwestycji u siebie. Sama nazwa zespołu obiektów została wyłoniona, tak jak Pan pisze w drodze konkursu. Jej nazwę zaproponowała pani Anna Makowska Cieleń, nieżyjąca już znana działaczka kulturalna i regionalistka, która została w ten sposób "matką chrzestną" Słowianki. Nazwa świetnie się przyjęła, Słowianka jednoznacznie się kojarzy i każdy gorzowianin na to hasło wie o co chodzi. Dziękuję za tę fotkę”.
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Gorzów: zebrało się nam na wspomnienia! Pamiętacie początki Słowianki? Nie? To przypominamy [GALERIA] - Gazeta Lubuska

Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto